środa, 7 września 2016

Rozdział 1.

10 listopad 2010

Niedziela.
Co za piękny dzień.
Słońce grzeje mimo późnej jesieni, a delikatny wiatr otula moją bladą skórę. Siedzę na ławce w pobliskim parku i czekam na moją najlepszą przyjaciółkę, Sarę. Znamy się od dzieciństwa. Razem siedziałyśmy w piaskownicy, budując babki z piasku. Razem spałyśmy w namiocie podczas biwaku rodzinnego. Razem odkryłyśmy moje powołanie.
W pewnym momencie ktoś dotknął mojej zimnej dłoni. Przestraszyłam się. Spojrzałam do góry, aby obejrzeć twarz delikwenta, który przerwał mi myśli.


- A kto tutaj siedzi tak całkiem sam? - spytał mój znajomy, który schował ręce do kieszeni.
- Jake, co to była za akcja? - zmarszczyłam brwi, a ten się zaśmiał.
- Wybacz, ale nie mogłem się oprzeć. Gdybym jeszcze cię wystraszył, byłaby wisienka na torcie. - klasnął w dłonie i obejrzał się za siebie.
- Hahaha.. - nerwowo się zaśmiałam.
- Ja lecę Chris.
- Dopiero co przyszedłeś, a już idziesz?
- Sabrina na mnie czeka. Podszedłem, by się przywitać.
- Macie randkę? - spytałam szybko, spuszczając głowę w dół. W myślach pacnęłam się w głowę.
- Tak. Zaczęliśmy spotykać się od niedawna.
- Gratuluję. Leć, bo ci jeszcze dziewczyna ucieknie. - podniosłam wzrok na niego i się sztucznie uśmiechnęłam. Idź sobie, akysz, akysz!
- Okej. Cześć! - pomachał mi i odbiegł.
Po tej całej rozmowie zrzedła mi mina. Kiedyś się w nim skrycie podkochiwałam, ale chyba do dzisiaj mi to nie przeszło. Nie wiem, co o tym myśleć. Chyba jestem jeszcze niedojrzała na jakikolwiek związek. Mam dopiero 16 lat! Mam jeszcze czas na to... Tak mi się przynajmniej wydaje.
Westchnęłam cicho, a wtedy przyszła Sarah.
- Co tak długo? - spytałam poirytowana, a ta podniosła kąciki ust.
- Wybacz, musiałam jeszcze coś zrobić. To idziemy do Starbucks'a?
- Tak - odpowiedziałam, wstałam i ruszyłyśmy w stronę kawiarni.
Przez jakiś czas wcale się nie odzywałam. Nie miałam ochoty rozmawiać. Szłam, uważnie wpatrując się w moje nowe buty. Kątem oka widziałam, że Sarah spoglądała na mnie, chcąc coś powiedzieć, jednak za każdym razem wycofywała się. Ta doskonale wie, kiedy nie należy ze mną rozmawiać.
Cała droga minęła w totalnym milczeniu, aż w końcu weszłyśmy do budynku i zajęłyśmy miejsca. Oparłam głowę o rękę, spojrzałam na przyjaciółkę i się lekko uśmiechnęłam.
- Co się stało? - spytała, robiąc te same ruchy co ja.
- Absolutnie nic.
- Christina. Rozmawiałaś z Jake'm, co ci powiedział? Zranił cię, czy coś? - zrobiła poważną minę, a ja wzięłam menu kawiarni.
- Strasznie chce mi się pić, zamówmy coś - powiedziałam, sunąc palcem po powierzchni kartki. Chciałam za wszelką cenę nie poruszać tematu Jake'a.
- Przede mną się nie wywiniesz. - popatrzyła na mnie groźnym wzrokiem, a potem łagodnie oświadczyła, że napiłaby się mrożonej zielonej herbaty. Ja natomiast zamówiłam sok o smaku jagód, a do tego czekoladowego muffina. Jak już szaleć, to szaleć.
Wyjęłam telefon, odpaliłam aplikację Vines i nagrałam coś wraz z blondynką.
- Kolejny głupi vine wrzucony, o matko - zaśmiałam się i zaczęłam coś grzebać na telefonie. Weszłam na swój kanał i sprawdziłam ile od wczoraj jest łapek w górę pod najnowszym coverem.
- 20 tysięcy łapek od wczoraj - oznajmiłam radośnie blondynce, a ta się do mnie uśmiechnęła.
- Niezły wynik! - powiedziała i wzięła łyka herbaty.

Minęła godzina, kiedy postanowiłyśmy wyjść z kawiarni i pójść własną drogą. Naszym celem było porozmawianie na kilka ważniejszych tematów, typu projekt szkolny, którego jeszcze nie zrobiłyśmy, a miałyśmy na to cały poprzedni rok. To nie nasza wina, że nie ma ciekawych tematów. No błagam cię, zrób projekt na temat fotosyntezy rośliny? Jeśli mam już coś zrobić, to porządnie, a nie byle jak. A zresztą.. To tylko projekt. Zrobi się.
Nie mogę doczekać się świąt. I śniegu! Bałwan przecież się sam nie ulepi! A w dodatku ta świąteczna atmosfera, spotkanie z całą rodziną i dzielenie się opłatkiem. Jeszcze tylko trochę.

Po jakimś czasie byłam już obok domu. Kiedy tylko otworzyłam drzwi, od razu podbiegł do mnie mój pies, którego pogłaskałam i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam przy biurku, włączyłam komputer i odpaliłam swoją ukochaną grę - Zeldę.
Po kilku godzinach wyłączyłam sprzęt, spakowałam książki do szkoły i poszłam się umyć. Jak to ja pod prysznicem zaczęłam śpiewać piosenkę "Genie in a bottle" mojej ulubionej piosenkarki, Christiny Aguiliery. Wyszłam spod prysznica, ubrałam piżamę i poszłam do łóżka. Postanowiłam założyć słuchawki, odpaliłam muzykę na odtwarzaczu mp3 i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


~~~~

Wow. Dziękuję za to, że jesteś tu i czytasz tego bloga. W każdy rozdział staram się włożyć jak najwięcej serca, jednak nie potrafię pisać dłuższych postów. W sumie nie mam pojęcia dlaczego tak jest.
Na moim poprzednim blogu wytłumaczyłam zasadę dodawania rozdziałów. Piszę je na zapas, aby potem nie mieć problemu z tym, że ostatni post był ponad miesiąc temu i muszę pisać na siłę. Wtedy rozdział miałby dużo błędów językowych + nie ma co liczyć na zdania złożone.
Nie chcę popełnić takich samych błędów, jak na tamtym. Szczerze mówiąc tam jest dopiero 5 rozdziałów, więc jeszcze dużo się nie nauczyłam.
Zostań obserwatorem, jeśli nie chcesz przegapić żadnego nowego rozdziału.
Do następnego!
Bye!



2 komentarze:

  1. Super rozdział!
    Fajne, że założyłaś drugiego bloga. :) Ciekawi mnie, jak wszystko dalej się potoczy.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :*
    Ciekawi mnie co będzie dalej :)
    Czekam na następny :)
    A i zapraszam do siebie
    pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. :)